czwartek, 24 lipca 2014

O moim nowy hobby.

Moim noworocznym postanowieniem było zwiększenie aktywności fizycznej w celu zrzucenia paru zbędnych kilogramów. Era Chodakowskiej tylko podkręcała mój zapał. Na marne. Naprawdę miałam bardzo wiele chęci.  Wprowadziłam nawet dietę (bezskutecznie, bo jak tu się oprzeć przed tyloma smakołykami?). Kupiłam nawet bestseller Chodakowskiej, wytrzymałam dwa dni.  Aż w końcu odkryłam co robię źle. 
Mój błąd tkwił w nadmiernym zapale, który znikał tak szybko jak się pojawił. Byłam zdemotywowana tym faktem, że moje ciało nie jest w stanie wytrzymać nawet 40 minut solidnego treningu.  
Teraz wiem, że  małymi kroczkami mogę zdobyć swój cel.

Postawiłam na bieganie, ograniczyłam węglowodany, odkryłam silę w owocach.
Moja pierwsza próba przebiegnięcia małej rundki okazała się kolejną klapą. Chciałam się dowiedzieć co robię źlę, czy naprawdę mam aż tak słabą kondycję, że zaledwie po 400 metrach muszę skończyć bo nie mogę złapać powietrza? Otóż znalazłam odpowiedź.
Po przeczytaniu kilku blogów, artykułów na temat biegania wiedziałam co jest kluczowe. W każdym z nich czytałam o dobraniu odpowiedniego tępa no i BINGO!
Nie wierzyłam, że to się może udać. A jednak, gdy moje endomondo mówiło mi, że właśnie przebiegłam kilometr, moje szczęscie nie znało granic. A poźniej drugi, o matko! Udało się.

Wiem, że to nie jest sukces i nie mam się czym chwalić, jednak jestem zdania, że małymi kroczkami  z dnia na dzień tych kilometrów będzie  więcej. Kto wie, może zobaczymy się kiedyś na jakimś maratonie? J Ważne jest by postawić sobie cel i systematycznie do niego dążyć J